Opisane poniżej zdarzenia są czysto hipotetyczne i nie odnoszą się do konkretnych zdarzeń lub osób.

 

Wiadomo, że w przypadku niektórych lokalnych polityków dostąpienie zaszczytu bycia samorządowcem jest tak przemożne, iż chcą oni dopomóc losowi podczas wyborów. Jak mogliby to zrobić?

1. Metoda na flaszkę i kiełbasę.

Najmniej wyszukana. Kandydat licząc na poparcie oferuje swoim potencjalnym wyborcom gratyfikację w płynach i strawie. Ci rewanżują się stawiając krzyżyk przy nazwisku kandydata. Metoda jest ponoć wciąż popularna nie tylko w mniejszych miejscowościach, cieszy się niesłabnącym uznaniem wśród osób spragnionych i łaknących strawy. Występują liczne modyfikacje, np. na inne substancje psychoaktywne, niekoniecznie w płynie (popularna ponoć wśród młodzieży), słodkości i kawę (zdecydowanie rzadziej), czy talony na pizzę. Wada: metoda nie gwarantuje wcale, że wyborca posiliwszy się i ugasiwszy pragnienie postawi krzyżyk przy właściwym nazwisku. Stąd...

2. Metoda na wahadełko.

Polega na tym, że w dniu wyborów pierwszy głosujący udaje się do lokalu i wynosi ze sobą czystą listę (na burmistrza lub którąś z rad). Kandydat sam stawia krzyżyk przy swoim nazwisku i oddaje kartę kolejnemu wyborcy. Ten wraca z czystą kartą do głosowania. W ten oto sposób powstaje swoisty łańcuszek szczęścia, a wyborcy inkasują za swoją drobną usługę odpowiednią gratyfikację. Pewność 100-procentowa, zależna w zasadzie od fantazji i zasobności kandydata.

3. Metoda na smartfona.

Nieco zmodyfikowana wersja punktu drugiego. Wyborca, by zostać docenionym przez kandydata (np. biletem NBP lub talonem na paliwo) musi zrobić zdjęcie karcie do głosowania z krzyżykiem postawionym przy odpowiednim nazwisku. Odbiór nagrody następuje po okazaniu fotki.

4. Metoda na ciocię.

Nie zawsze możliwa do zrealizowania. Potrzebna jest ciocia (może być też wujek, tata, babcia, brat) zasiadająca w komisji i dobra znajomość sąsiadów z okręgu wyborczego. Ciocia co jakiś czas sprawdza, kto oddał swój głos i przekazuje do kandydata informację, kogo można zaprosić do lokalu. Kandydat udaje się bezpośrednio do wyborcy i odbywa z nim prodemokratyczną rozmowę edukacyjną. Forma gratyfikacji pozostaje do uzgodnienia.

5. Metoda na cuda przy urnie.

Co może dziać się po zamknięciu lokali wyborczych? Cztery lata temu bywały i takie okręgi, gdzie liczba nieważnych głosów przekraczała 20 procent. Specjaliści twierdzili, że nie mógł to być przypadek. Tu jednak potrzeba odpowiedniego zaplecza. Dla prawdziwych twardzieli.

* * *

Czy opisane powyżej przypadki oznaczają, że wszyscy ci, którzy zasiadają w radach lub zostają wójtami (burmistrzami, prezydentami) są nieuczciwi? Ależ skąd! Jest tam wielu fantastycznych ludzi i autentycznych społeczników oraz pasjonatów.

Dla kogo więc powstał ten tekst? Nie dla kandydatów, a dla wyborców. Jeśli zdecydujecie się oddać swój głos w zamian za (tu wstawić właściwe), nie narzekajcie później na marny poziom merytoryczny, czy niekompetencję samorządowców. Tyle są oni bowiem warci, co flaszka, kiełbasa i talon na pizzę. Ale ktoś ich przecież musiał do tych rad wybrać, nieprawdaż?

(pb)

--- Reklama ---

--- Reklama ---

Wyszukiwarka